Od zawsze stoję na stanowisku, że nie ma piękniejszej pamiątki z podróży niż pocztówka w formie wideo. Zdjęcia, jak piękne by nie były, nigdy nie będą w stanie oddać całego spektrum emocji, jakie towarzyszyły Wam podczas poznawania nowych miejsc. Sam od kilku lat robię sobie takie pamiątki, wyłącznie dla własnej satysfakcji, i często wracam do nich później, dzięki czemu przeżywam wszystko od nowa.
Oczywiście jeśli zależy Wam wyłącznie na uwiecznieniu swoich wakacji i oglądaniu ich później w domowym zaciszu, to nie potrzebujecie żadnych wskazówek. Opinia o tym, co jest ważne i jak to pokazać jest w tym przypadku totalnie subiektywna. Jeśli jednak taką filmową pamiątką chcielibyście się pochwalić szerzej i przy okazji sprawić by podobała się też innym, to mam dla Was kilka wskazówek, które wyniosą Wasze wakacyjne wideo na wyższy poziom.
Po pierwsze, co nagrywać?
Najprostszą odpowiedzią byłoby: wszystko. Ale to pułapka. Większości ludzi konsumujących podróżnicze filmy w social mediach wydaje się, że to banalne zajęcie. Nie dość, że człowiek zwiedza piękne miejsce, to jeszcze mu za to płacą i może się tym chwalić. To nieprawda. Tworzenie takich treści to praca i to ciężka. Każde piękne ujęcie, jakie oglądacie, okupione jest godzinami pracy. Najpierw planowaniem, później ogarnianiem logistyki. Na konkretny plener trzeba się przecież dostać. Niejednokrotnie bardzo wcześnie rano lub wręcz w nocy by o świcie mieć plan tylko dla siebie. Na miejscu nie spędzacie też 15 minut, ale czasem kilka godzin powtarzając ujęcia lub szukając niebanalnych rozwiązań. A później lecicie do następnej lokacji. I następnej. Swoje „wakacje” kończycie wycieńczeni, śpiąc po kilka godzin na dobę, z bólem pleców, spalonym karkiem i kilkoma bakami spalonej benzyny. Bez leżenia na plaży czy przy basenie. A potem to wszystko trzeba jeszcze zmontować. Tak wyobrażacie sobie wypoczynek?
Jeśli więc nie wykonujecie jakiegoś zlecenia, a po prostu chcecie przy okazji wakacji nagrać fajny film, to po pierwsze i najważniejsze – zachowajcie umiar. W pierwszej kolejności to jest Wasz urlop. Dopiero w drugiej okazja do filmowania. I owszem, próba zrobienia wideo z wakacji z pewnością wzbogaci Wasz wyjazd. Wymusi bowiem poniekąd bardziej atrakcyjny i aktywny sposób spędzania czasu. Będziecie chcieli nagrać nie tylko „Waszą” plażę, ale też okoliczne miasteczka i inne atrakcje. Poszukacie fajnej miejscówki na zachód słońca lub któregoś dnia wstaniecie przed wschodem by złapać najpiękniejsze światło. Dzięki temu zobaczycie więcej, przeżyjecie więcej i będziecie bardziej zadowoleni. O ile nie przegniecie. Wtedy skończycie pokłóceni ze współtowarzyszami, zmęczeni, z setkami gigabajtów surówki, na którą nie macie pomysłu i poczuciem, że i tak nie nakręciliście wszystkiego. Bo nigdy nie nakręcicie.
Po drugie, jak nagrywać?
Jeśli Wasz film ma być atrakcyjny nie może się składać z tych samych ujęć. Potrzebna jest różnorodność. Standardowy kadr osoby, która nie ma doświadczenia w filmowaniu wygląda mniej więcej tak: widzę coś, wyjmuję telefon, trzymam go na wysokości oczu, nagrywam. W samym tym kadrze nie ma z założenia nic złego. Ale jeśli każdy będzie tak wyglądał, to nikt nie obejrzy tego filmu do końca.
Zatem musicie szukać różnorodności. Jednym ze sposobów jest zmiana kąta. Zamiast nagrywać wszystko z perspektywy wzroku spróbujcie przyklęknąć lub wejść gdzieś wyżej. Perspektywa żaby (od dołu) i ptaka (z góry) nadadzą kadrom dodatkowej głębi i mogą uatrakcyjnić ujęcie.
Zadbajcie też o zmianę planów. Plan szeroki (mówiąc w wielkim uproszczeniu) jest dobry do pokazania przestrzeni i relacji między obiektami. Zbliżenia zaś, szczególnie na twarze, emanują emocjami. Umiejętne przechodzenie z planu do planu poprawia odbiór i lepiej oddaje atmosferę sceny.
Uatrakcyjnić kadry możecie również dodając w nich ruch. Nie chodzi tu koniecznie o poruszanie się podczas filmowania, ale też o ruchy samej kamery. Przejazdy w poziomie (tzw. pan) lub pionie (tzw. tilt) najczęściej wyglądają lepiej od statycznych ujęć. Musicie jednak mieć na uwadze, że ruch ten powinien być płynny. Jeśli Wasz sprzęt nie ma dobrej stabilizacji lub nie macie na tyle pewnej ręki, to sugeruję delikatne i ostrożne ruchy. Dobrze jest wówczas oprzeć o coś łokcie lub powiesić aparat na szyi i naciągnąć pasek by zminimalizował on drżenie rąk.
Istnieje jeszcze mnóstwo drobnych zabiegów, które mogą uatrakcyjnić nudne kadry. Możecie np. nagrywać swój główny obiekt zza czegoś (np. zza płotu lub spomiędzy gałęzi drzewa czy kwiatów). To nada całości trójwymiarowości. Poszukajcie odbić (np. w wodzie, lusterkach samochodów lub witrynach sklepu) oraz geometrycznych wzorów w przestrzeni (najpopularniejsze to tzw. linie prowadzące, czyli np. barierki mostu zbiegające się w centrum kadru). No i bawcie się tym. Najwięcej pomysłów pojawi się niespodziewanie.
Po trzecie, czym nagrywać?
Na początek w zupełności wystarczy Wam kamera w smartfonie. Upewnijcie się tylko, że macie ustawioną największą możliwą rozdzielczość i proporcję 16×9. Oczywiście łatwiej będzie mając nawet najprostszy aparat, szczególnie jeśli posiada on obiektyw o zmiennej ogniskowej (tzw. zoom). Wówczas możecie łatwo przechodzić pomiędzy planami totalnym, średnim a zbliżeniem. Nie oznacza to, że ze smartfonem jest to niemożliwe. Obecnie standardem jest już posiadanie przez nie co najmniej dwóch obiektywów. A nawet jeśli takiego wyboru nie ma, to zawsze możecie podejść bliżej by nagrać zbliżenie. Mnie udało się nagrać w całości film z urlopu wykorzystując GoPro, które ma tylko jeden, szeroki obiektyw. Zbliżenia w filmie i tak się znalazły.
Po więcej wskazówek dotyczących sprzętu odsyłam do wpisu na ten temat:
Po czwarte, jak to zmontować?
Najtrudniejszy jest montaż. Dlatego za tak ważne uważam ograniczenie się podczas samego filmowania. Nagrywając przemyślanie w naszej głowie już tworzy się wstępny montaż. Później sam właściwy proces przebiega znacznie sprawniej. Gdy nagrywamy wszystko jak leci, to nie tylko nie skupiamy się zawczasu na historii, ale też kończymy z gigantycznymi ilościami surówki, na której widok po powrocie z wakacji odechciewa nam się montowania.
Na technicznej stronie montażu skupimy się jeszcze w późniejszych wpisach. Tu podrzucę za to kilka wskazówek, które pomogą opowiedzieć Wam ciekawą historię za pomocą tego, co nagraliście podczas wypoczynku.
Sztuka selekcji
Montaż boli, bo wymusza na Tobie wyrzucanie. Boli szczególnie, gdy wyrzucasz ujęcia, z którymi wiążą się jakieś emocje, a o te na wakacjach nietrudno. Trzeba jednak zagryźć zęby i wyrzucać. Dużo wyrzucać. Ile? To zależy od Ciebie. Nie powiem Ci, że film ma mieć dokładnie 2 minuty. To sprawa indywidualna. Najogólniejsza zasada mówi jednak, że film powinien być tak długi, jak to jest potrzebne by opowiedzieć to, co chcesz opowiedzieć. Brzmi jak Coelho, ale to prawda. Jeśli jesteś coś w stanie pokazać na dwóch ujęciach w 5 sekund, to tak powinieneś to zmontować. Nie ma żadnej sensownej przesłanki by pokazywać przez 20 sekund ujęcie portu, na którym nic się nie dzieje. Niezależnie od tego, jak piękny jest to port.
Oczywiście to Twoje wakacje i Twój film. Ty decydujesz. Ale jeśli zależy Ci na tym, aby oprócz Ciebie zachwycił się nim jeszcze ktoś, to warto mieć to na uwadze.
Z doświadczenia mogę powiedzieć, że takie filmy powinny trwać mniej więcej tyle, co piosenka, którą chcesz wykorzystać jako podkład. 2-3 minuty to według mnie maksimum. Sam robiłem kiedyś dłuższe i dziś wywaliłbym z nich połowę. Mówię to oczywiście jako filmowiec, oceniając je jako filmy, a nie jako moje prywatne wspomnienia, bo tych nigdy za wiele. Trzeba znaleźć złoty środek.
Muzyka
Cały montaż zaczniesz właśnie od wyboru muzyki. To w głównej mierze ona, a nie same kadry, wpłyną na odbiór całości. Jaką muzykę wybrać? Taką, jaka Ci się podoba. Może być brzmieniem dopasowana do miejsca, w którym jesteś, ale wcale nie musi. Możesz skorzystać ze „znanych” utworów i dopóki nie próbujesz na tym filmie zarabiać, to nie powinny dosięgnąć Cię żadne konsekwencje. Miej jednak na uwadze, że np. YouTube bardzo szybko wychwyci nieuprawnione użycie utworu. Najczęściej skończy się na poinformowaniu Cię o tym i zablokowaniu możliwości zarabiania. Może jednak stać się tak, że serwis całkowicie wyciszy w Twoim filmie ścieżkę dźwiękową, a to już jest problem.
Najbezpieczniejszym sposobem będzie skorzystanie z muzyki royalty free, czyli dozwolonej do użycia. Na rynku jest sporo baz danych oferujących takie utwory. Najprostszą jest biblioteka YouTube dostępna w zakładce Dla Twórców. Znajdziecie tam sporo kawałków opisanych gatunkami czy nastrojem. Nie jest ich bardzo dużo, ale za to są całkowicie darmowe.
Większy wybór znajdziecie w płatnych bazach. W stosunku jakości do ceny najlepiej prezentuje się chyba Artlist, z którego sam korzystam. Baza jest bardzo duża, intuicyjnie zbudowana, a subskrypcja pozwala na użytek komercyjny w każdym zakresie. Jeśli bylibyście zainteresowani, to korzystając z mojego linku możecie otrzymać miesiąc za darmo: KLIKNIJ
Dźwięk
Ostatni element montażu, o którym chcę wspomnieć, to udźwiękowienie. To jedna z tych rzeczy, o której dowiedziałem się dopiero po czasie i choć na pierwszy rzut oka (ucha?) jest niezauważalna, to jednak podnosi jakość Waszego filmu o kilka poziomów. Tworząc film z wakacji próbujecie oddać atmosferę miejsca i towarzyszące mu emocje. Obrazem, to oczywiste, ale dlaczego nie dźwiękiem? Uwierzcie mi, że zachowanie (lub dodanie) w montażu odgłosów danej sceny poprawia jej odbiór diametralnie.
Oczywiście najprościej byłoby zachować oryginalny dźwięk nagrany podczas kręcenia wideo, ale nie zawsze jest to możliwe. Czasem zagłuszy go wiatr, czasem samochód, czasem Wasze gadanie zza kamery, a najczęściej będzie on po prostu kiepskiej jakości o ile nie korzystacie z profesjonalnych rejestratorów dźwięku. W takiej sytuacji możecie sięgnąć po bazę dźwięków. Rzecz ma się jak z muzyką. Są opcje płatne i bezpłatne. Do tej drugiej należy np. FreeSound, który nie raz mnie ratował.
Spróbujcie dodać do swoich ujęć z plaży odgłosy mew i fal uderzających o brzeg. Zobaczycie różnicę. Gwarantuję.
Chcesz wiedzieć więcej? Potrzebujesz filmu? Napisz do nas lub odwiedź nasze profile w social mediach.