Produkcja filmowa, montaż

Wracamy z cyklem porad odnośnie sprzętu do filmowania. Na własnym przykładzie podpowiadam kiedy i w co warto zainwestować by rozwijać sprzętowe zaplecze z głową. W poprzednich wpisach poruszałem już kwestię wyboru aparatu (TUTAJ) i obiektywów (TUTAJ). Tym razem skupię się na stabilizacji ujęć.

Ustabilizowanie nagrań to jedna z pierwszych potrzeb, jakie pojawiają się w pracy filmowca. I podobnie, jak w każdym innym przypadku, nie trzeba od razu wydawać tysięcy złotych na najnowsze gimballe. Zacząć można budżetowo, stopniowo przechodząc na kolejne poziomy.

Jaki statyw na początek?

W niektórych przypadkach do ustabilizowania ujęć nie będziecie potrzebować żadnych dodatkowych akcesoriów. Skorzystać możecie z tego, co znajdziecie wokół siebie (ławka, murek, drzewo) lub wypracować u siebie technikę trzymania i prowadzenia kamery w dłoniach minimalizując drgania (więcej o tym piszę TUTAJ). Nie oszukujmy się, to jednak tylko substytut i bardzo szybko okaże się, że potrzebujecie statywu.

Pierwszym wyborem powinien być moim zdaniem niewielki statyw elastyczny. To rozwiązanie spopularyzowali kilka lat temu internetowi vlogerzy pokroju Casey’a Neistata czy Krzysztofa Gonciarza. Na pewno kojarzycie ten wzór.

Ten powyżej to GorillaPod firmy Joby. Prekursor i bodaj wciąż najpopularniejszy wśród elastycznych ministatywów. Sprzęt z pewnością wysokiej jakości, ale potrafi wraz z głowicą (bo najczęściej trzeba ją dokupić osobno) kosztować kilkaset złotych. Jeśli macie na niego budżet, to z pewnością się nie zawiedziecie. Ale spokojnie można też znaleźć tańsze opcje, które również spiszą się świetnie. Ja używam modelu Ulanzi MT-11 (ok. 100 zł) i mogę go spokojnie polecić. Przy zakupie zwracajcie tylko uwagę na deklarowany przez producenta udźwig. Nie chcecie przecież by aparat za kilka tysięcy spadł z drzewa przez zbyt słaby statyw. Ulanzi ma bodaj udźwig do 2 kg, więc spokojnie utrzyma standardowy zestaw aparat+obiekyw.

Przy zakupie ministatywu wystrzegajcie się też ekstremalnie tanich modeli. Na Allegro roi się od takich za kilkadziesiąt czy nawet kilkanaście złotych. Nie warto. Zajechałem takich badziewiaków kilka. Najczęściej nie wytrzymują jednego sezonu.

Statyw do filmowania czy fotograficzny?

Kolejny krok, to już pełnowymiarowy statyw. Sprawa ma się tu dokładnie tak, jak w przypadku mniejszych odpowiedników. Znajdziecie modele za śmieszne pieniądze, jak i takie sięgające kilku tysięcy. Pamiętajcie również, że statywy fotograficzne różnią się od tych do filmowania. Są najczęściej większe i bardziej masywne, co pozwala im na większy udźwig i lepszą stabilność.

Główna różnica to jednak głowica, czyli najważniejsza część statywu. Te przeznaczone do filmowania zapewniają płynność ruchu. W fotografii nie jest to aż tak istotne, ale podczas filmowania już tak. Najlepszy statyw, na którym pracowałem, to Manfrotto 502AM. Miał genialną, olejową głowicę. Filmowanie szwenków z jej wykorzystaniem to była czysta przyjemność. Wady? Swoje waży i kosztuje (ponad 2 tys. zł). W asortymencie (świetnego swoją drogą) producenta znajdziecie jednak i tańsze opcje.

A jeśli szukacie statywu w opcji budżetowej, który zapewnia według mnie jeden z najlepszych stosunków jakości to ceny, to polecam Velbon Videomate 638. Nie jest on aż tak płynny i stabilny, jak wyżej wspomniany Manfrotto, ale nadrabia niewielką wagą i ceną (ok. 400 zł), za którą dostajemy naprawdę solidny sprzęt. Korzystam z niego dość często.

Kiedy kupić gimballa?

Statywy statywami. Sprawnie używane pozwalają osiągnąć znacznie więcej niż po prostu stabilne, statyczne ujęcia. Można z ich użyciem wprowadzić do asortymentu ujęć przejazdy, a nawet w niewielkim zakresie dojazdy kamery (np. pochylając statyw po łuku w dół). Nie ma się co jednak czarować – niektórych rzeczy nie zrobimy bez stabilizatora. Gimballa czy steadycama.

Co do tych drugich, to nie korzystałem chyba nigdy, więc nie wypowiem się. Ale z gimballami łączy mnie długa i burzliwa relacja.

Dziś jest znacznie prościej. Sporo jest na rynku sprzętu w przystępnej cenie, sensownych rozmiarach i z niezłą ergonomią. Ale jeszcze parę lat temu nie było tak fajnie. Gdy zaczynałem odczuwać potrzebę doposażenia się w zewnętrzny stabilizator, to gimballe w zasięgu cenowym zwykły śmiertelnika (a i tak dość drogie) były cholernie ciężkie i niewygodne. Korzystanie z nich wymagało przeszkolenia w ośrodku NASA, a i tak po godzinie nagrywania ręce i plecy odmawiały posłuszeństwa. Z tego powodu na pewien czas pokłóciłem się z nimi i każdy żył swoim życiem.

No ale z gimballem źle, a bez niego jeszcze gorzej. Jakkolwiek irytujący i męczący w użytkowaniu jest to sprzęt, to na pewnym poziomie staje się niezbędny. Pozostało więc przeprosić się. Na szczęście w tym czasie na rynku sporo się zmieniło.

Pojawił się taki np. DJI Ronin SC2. Sprzęt blisko połowę mniejszy i ponad połowę lżejszy od gimballi, które pamiętałem. A przy tym z udźwigiem do 3 kg (trochę w to dalej niedowierzam, ale mój setup waży z 1,5 kg, więc więcej mi nie trzeba). I nie kosztuje Bóg wie ile. 2 tys. zł to cena, którą warto przemyśleć. Używanie go jest też znacznie łatwiejsze. Głównie dzięki lepiej zaprojektowanym niż kiedyś złączką. Pozwalają one szybko wypiąć aparat bez rozregulowywania wszystkich osi. Nie trzeba więc go wyważać za każdym razem gdy zdejmiemy aparat.

A i samo wyważanie jest prostsze. Nawet jeśli jesteście w tym kiepscy, to apka podpowie Wam, które osie wymagają poprawy lub wyreguluje siłę silników. Oprócz tego możecie za jej pomocą sterować gimballem na odległość czy zaplanować mu ruch.

To nie jest tak, że się nagle zakochałem. Nadal mnie wkurza, nadal bolą mnie plecy, ale jakby mniej niż wcześniej. Bardziej nam po drodze i z bólem serca przyznaję, że dziś jest to jeden z najczęściej używanych przeze mnie sprzętów. Jeśli więc szukacie dla siebie pierwszego gimballa, to ten mogę polecić.

W kolejnych odsłonach tego minicyklu skupimy się na innych akcesoriach. Na tapet weźmiemy m.in. mikrofony czy lampy.


Chcesz wiedzieć więcej? Potrzebujesz filmu? Napisz do nas lub odwiedź nasze profile w social mediach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *